piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 2 ,,Look people in the eye''

Musze przyznać jej racje moja mama ma styl. Biała sukienka w czarne groszki sięgająca mi za polowe ud, białe rajstopy a na nogi granatowe klipersy. Powiesiłam wieszak na ścianie. Dziękując mamie buziakiem w policzek. Rodzicielka wyszła a ja wchodząc do łazienki przebierając się w krótkie spodenki i podkoszulek z nadrukiem położyłam się wygodnie owijając się pod samą szyje miękką kołdrą. Zgasiłam ręką nocną lampkę stojącą na szafce. Obróciłam się bokiem i zamknęłam oczy po czym szybko znalazłam się w krainie Morfeusza.


Jeszcze z zamkniętymi oczami zwaliłam ręką budzik oznajmiający ,że mam wstać. -Nie chce mi się - Mruczałam sama do siebie. Siadając w pozycji prostej założyłam na nogi ciepłe kapcie i biorąc do ręki uszykowany wczoraj zestaw ruszyłam truchtem do miejsca zwanym łazienką. Jeszcze pół żywa narysowałam prawie prostą linie eyelinerem z której byłam dumna. Po spuchniętych ustach przejechałam malinowym błyszczykiem. -I tak będą się śmiać -westchnęłam i ostatni raz przejeżdżając szczotka po włosach wyszłam z łazienki kierując się pysznym zapachem naleśników mojej mamy do kuchni. Ale jej tam nie było. Za to nakładając na chyba mój talerz uśmiechał się leniwo mój sąsiad Brad który często rano przychodził do nas zrobić mi śniadanie bo mojej mamy już nie było. Jak zawsze. -Nie ma jej? Miałam cichą nadzieje ,że będzie. -Uśmiechnij się Amelo, twoja mamy nie ma ponieważ pracuje na was by tobie niczego nie zabrakło. -Tylko on mówił na mnie Amela i tylko jemu na to pozwalałam. Jest dla mnie jak Ojciec Tylko sto razy lepszy. - Wiem ale czasem mi jej na prawdę brakuje. Chciała bym by częściej ze mną była. -Westchnęłam ziewając i biorąc tylko jednego naleśnika oraz jabłko które wylądowało w mojej małej czarnej torebce razem z różnymi innymi rzeczami. -Nie jestem głodna ,wyjdę wcześniej i pójdę pieszo. - Uśmiechnęłam się do niego otwierając drzwi. -Dobrze ci to zrobi. Miłego dnia! -Krzyknął wesoło zajadając się tym co mi zrobił. Cichutko podziękowałam zamykając powoli drzwi. -Muszę być spokojna, uspokój się Amelio. Wdech wydech. -Powtarzałam cicho ściskając mocniej torbę. Na prawdę się denerwuje a co jeśli się przewrócę. Będą mieli jeszcze więcej by się z mnie śmiać choć chyba nie da się więcej. Mój wzrok skierowany był w stronę małej podręcznej torebeczki. Wyjęłam fioletowe słuchawki z misiem ,które podłączyłam do starej komórki. Była czarna, rys było nie do zliczenia a w rogu lekko pękła szybka przez bliskie spotkanie z butem mojego ,,Ojca'' Tak ona jest taka stara ma ponad 4 lata ale jest z nią połączone tyle wspomnień ,że gdybym miała wybierać nie wymieniłam jej bym na żadną inna. Misie trafiły do w swoje miejsce a brzmiąca melodia piosenki Superstar,Room 94 popłynęła w moich uszach co od razu mnie odprężyła. Kiwając głową w rytm przełączanych piosenek doszłam do bramy znienawidzonego przez mnie , ogromnego budynku zwanego szkołą. Westchnęłam przeciągle i przeszłam przez furtkę. Zablokowałam i schowałam urządzenie. Popchałam Drzwi. Skrzypniecie zwróciło uwagę wszystkich zgromadzonych na korytarzu osób na mnie. 

*
Krótkie , ale są i się cieszmy.
Gotowi na wakacje, na nowe wrażenia i emocje ?
Ja nie chce :(
A co do rozdziałów proszę o opinie w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz